Jubileusz 75-lecia pracy redemptorystów z Polski w Argentynie
W Charata, w północnej Argentynie, 15 marca w roku 1938 rozpoczęli swoją działalność misyjną ojcowie Stanisław Misiaszek i Alfred Müller. Dzisiaj redemptoryści pracują na terenie całej Argentyny, od pogranicza z Brazylią i Paragwajem po Patagonię. Nadal pozostają związani ze strukturami Prowincji Warszawskiej, choć zorganizowani są w tzw. Wiceprowincję Resistencia. Obecnie prowadzą duszpasterstwo w czternastu parafiach, rozmieszczonych w dziesięciu diecezjach (Resistencia, Iguazú, Posadas, Obera, San Roque Sáenz Peña, Quilmes, La Plata, Bahia Blanca, Chascomus i Esquel). Aktualnie jest trzydziestu ośmiu ojców i dwóch braci zakonnych. W seminarium kształci się dziesięciu kandydatów do kapłaństwa i jeden kandydat na brata zakonnego. W ciągu dziesiątek lat pracy redemptoryści zakładali parafie, wspierali w różnoraki sposób najbiedniejszych, budowali kościoły i kaplice – w sumie powstało ich ponad 200.
Refleksje jubileuszowe – dwugłos o. Janusza Soka, prowincjała Prowincji Warszawskiej, uczestnika obchodów jubileuszowych w Argentynie i o. Henryka Kaczochy, przełożonego Wiceprowincji Resistencia.
O. Janusz Sok: To dla nas ważna rocznica, jest powodem nie tylko do dumy, ale nade wszystko do wdzięczności Bogu. To poruszająca historia ludzkich pasji i poświęceń złączonych z pokorną wiarą w Boga, ze świadomością, że to On jest autorem naszego życia, On kreśli mapę naszego wędrowania po tym świecie. Kiedyś nasi zacni poprzednicy – dzisiaj my – wierzymy, że Bóg nas potrzebuje by mówić o Jego miłości, o tym, że każdy człowiek ma swą godność. Dzisiaj umacnia nas w tym osoba Ojca Świętego Franciszka, który pochodzi z tej ziemi. Znany jest tutaj jako człowiek, dla którego bezdomni, zbieracze śmieci, czy nawet prostytutki – nie byli nigdy ludźmi przegranymi, czy bezwartościowymi. Wielokrotnie się z nimi spotykał, organizował dla nich kolację w Wigilię Bożego Narodzenia. Zawsze stawał po stronie biednych, z tego też powodu popadł w konflikt z władzami państwa. Dla nas, redemptorystów, to potwierdzenie, że bieda i ubóstwo człowieka, także jego grzechy, są miejscem spotkania z miłosiernym Bogiem. Trzeba zawsze stać po stronie Boga i człowieka.
o. Henryk Kaczocha: Przyglądając się baczniej naszemu życiu odkrywamy wiele powodów do tego, by dziękować Bogu za Jego Ojcowską Opatrzność i prowadzenie oraz dziękować naszym wiernym, oraz współbraciom za ich wysiłek – niejednokrotnie ofiarny, heroiczny i bardzo pokorny – włożony w to, aby dzieło ewangelizacji mogło istnieć i przynosić owoce.
o. Janusz Sok: Oprócz duszpasterstwa przy naszych kościołach i kaplicach misjonarze prowadzą misje i rekolekcje parafialne. Ta działalność jest charakterystyczna dla redemptorystów. Wielką pomocą i radością jest to, że angażują się wraz z nami osoby świeckie. To nie tylko znacznie ułatwia pracę, ale też kształtuje właściwy obraz wspólnoty Kościoła – każdy z nas przecież jest odpowiedzialny nie tylko za swoją własną wiarę.
o. Henryk Kaczocha: Problemem, który był i nadal jest widoczny i bolesny to zbyt mała liczba księży. Mimo wielkiego poświęcenia zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy w stanie sprostać wyzwaniom pastoralnym. Dwóch albo trzech misjonarzy ma pod opieką teren, na którym mieszka nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Oprócz kościoła głównego, do parafii należy wiele kaplic, np. parafia w San Vicente ma 38 kaplic, rozproszonych w okolicznych lasach, a obecnie pracuje tam zaledwie dwóch współbraci i to w podeszłym wieku. Wynika z tego kolejna trudność z jaką się borykają misjonarze – konieczność pokonywania dużych odległości, nierzadko po drogach ziemnych. Innym problemem jest sytuacja ekonomiczna wspólnot parafialnych, związana z trudnościami całego kraju i biedą wielu ludzi.
o. Janusz Sok: Mimo ciągłego braku wystarczającej ilości powołań, mimo ogromu pracy, nie brak nam zapału do podejmowania nowych wyzwań. Na prośbę nuncjusza apostolskiego, w listopadzie 2007 roku, podjęliśmy pracę misyjną na terenie Patagonii. Obecnie lokalne struktury kościelne zostały zorganizowane w formie prałatury apostolskiej, na czele której stoi ks. bp. Józef Słaby, redemptorysta. Praca misjonarzy w Patagonii wymaga dużego poświęcenia. Z jednej strony tereny te niewątpliwie mają niezwykły urok – Pan Bóg stworzył tu liczne cuda natury. Z drugiej jednak strony nie jest to miejsce łatwe do życia, a tym bardziej do działalności pastoralnej.
Wierzymy mocno, że na tej spalonej słońcem i owianej wiatrem ziemi argentyńskiej ziemi, w kraju, gdzie obok siebie żyją ludzie niewiarygodnie bogaci i tacy, którzy nie mają nic, w mieszance kultur i narodów wiara w Boga stanie się siłą odnowy i nadziei, a Kościół prawdziwym domem.