• Rekolekcje i wypoczynek – CADR i Scala W górach i nad morzem
    Portal Kaznodziejski
    Lectio divina na każdy dzień Wydawnictwo Homo Dei
    Kult Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Płyta CD z pieśniami do MBNP
  • Menu

    2. MŁODOŚĆ OJCA BERNARDA ŁUBIEŃSKIEGO

    W drugim odcinku naszego cyklu przybliżamy dzieciństwo i młodość Bernarda Łubieńskiego. Dowiadujemy się, jak wyglądała jego nauka w angielskim kolegium katolickim. Przyglądamy się też rozeznawaniu jego powołania życiowego.

     

    2. MŁODOŚĆ OJCA BERNARDA ŁUBIEŃSKIEGO

     Bernard był drugim z kolei dzieckiem Tomasza Łubieńskiego i Adelajdy Łempickiej. Urodził się 9 grudnia 1846 r. w majątku Łubieńskich w Guzowie koło Żyrardowa. Lata dziecięce spędził częściowo przy rodzicach, ale w różnych miejscowościach, a częściowo u krewnych. Samemu panu Tomaszowi, który doświadczał coraz większych kłopotów materialnych, trudno było wychować i wykształcić dwanaścioro dzieci. Bernard otrzymał jednak wychowanie prawdziwie religijne i polskie, co zawdzięcza w dużej części swej matce, która była kobietą mądrą, stanowczą i religijną, a przy tym pełną ciepła i wrażliwego serca.

    Pałac w Guzowie k. Żyrardowa

    Od dziecięcych lat Bernard okazywał zainteresowanie czynnościami kapłańskimi, które po dziecięcemu lubił naśladować. Mając zaledwie dziewięć lat prosił rodziców, by go kształcili na księdza. Świadectwem tego, jak ważny był wpływ wychowania rodzinnego na kształtowanie się powołania, jest fakt, że jego dwie siostry Zofia i Irena wybrały drogę życia zakonnego w zakonie Sióstr Wizytek, natomiast brat Zygmunt został księdzem diecezjalnym.

    Arystokracja polska spod zaboru rosyjskiego nie chciała w owych czasach kształcić swoich synów w szkołach rosyjskich, więc wysyłała ich na studia do krajów Europy Zachodniej. Państwo Łubieńscy mieli swoich krewnych w Anglii i postanowili posłać do nich dwóch najstarszych synów: Henryka i Bernarda. Mieli oni uczyć się w słynnym katolickim kolegium w Ushaw, natomiast w czasie wakacji mieszkać u państwa Bodenhamów. Pani Irena z Morawskich Bodenhamowa była kuzynką Bernarda, więc miał on w Anglii zapewnioną zarówno materialną jak i duchową opiekę. Bernard miał wówczas 12 lat. Przed wyjazdem ojciec powiedział mu na pożegnanie: „Synu, pojedziesz w świat za granicę, ale gdziekolwiek się znajdziesz, pamiętaj zawsze, że jesteś katolikiem, Łubieńskim i Polakiem”. Czuć w tym powiedzeniu ambicję rodową Łubieńskich, ale też i troskę, by syn w niczym nie przyniósł ujmy zarówno swej wierze jak i rodowemu nazwisku, które było zarazem synonimem polskości.

    Studia w kolegium w Ushaw szły Bernardowi dosyć opornie. Nie znał prawie języka angielskiego, a w dodatku przyjęto go od razu do klasy drugiej, o jeden rok za wysoko jak na jego możliwości. Poza tym był przecież jeszcze dzieckiem wyrwanym nagle od rodziny, w obcym zupełnie środowisku. Dzięki swej pracowitości z czasem wyrównał zaległości i dawał sobie radę przechodząc co roku do wyższej klasy. Jednak przy egzaminie dojrzałości nie dopisało mu szczęście. Był to zresztą egzamin bardzo poważny, przed profesorami uniwersytetu londyńskiego. Nie wiadomo, na czym ostatecznie Bernard się potknął, ale stało się bolesnym faktem, że matury nie zdał. Był to dla ambitnego, młodego arystokraty niemały cios i wielkie upokorzenie.

    Kolegium katolickie w Ushaw

    Wszystko jednak Opatrzność Boża skierowała na dobre tory. Podobnie jak kiedyś przegrany proces w neapolitańskim trybunale zadecydował o znalezieniu właściwego powołania przez adwokata Alfonsa Liguori, tak teraz maturalna katastrofa przekreślając możliwości wyższych studiów na uniwersytecie skierowała Bernarda Łubieńskiego ku furcie klasztornej. Od dzieciństwa chciał zostać kapłanem, ale oczywiście miał pewne wahania z wyborem zakonu. Redemptorystów poznał już trochę wcześniej z prac misyjno-rekolekcyjnych, w kolegium czytał też niektóre dzieła św. Alfonsa. Jednak pierwszą „przymiarkę” zakonną zrobił najpierw w klasztorze benedyktynów. Nie przyzwyczajony do wczesnego wstawania, mało nie zemdlał w chórze podczas śpiewania oficjum i to zniechęciło go do benedyktynów. Ale myśl o życiu zakonnym nie opuszczała już Bernarda. Państwo Bodenhamowie, ludzie głęboko religijni, dodawali mu otuchy. Bernard odprawił następnie u jezuitów specjalne rekolekcje przed wyborem stanu i tam podjął ostateczną decyzję wstąpienia do redemptorystów. Jezuita o. Weld, pod którego kierunkiem Bernard odprawiał rekolekcje, powiedział mu wtedy: „Tak będzie chyba najlepiej. Redemptoryści zawsze wyjeżdżają na misje po dwóch, a ty jesteś słabego charakteru, więc to będzie w sam raz dla ciebie”.

    Tak więc niespełna 18-letni Bernard skierował się do londyńskiego klasztoru redemptorystów w dzielnicy Clapham. Ojciec prowincjał po dwugodzinnej rozmowie oświadczył Bernardowi, że gotów jest przyjąć go do nowicjatu w dzień św. Teresy, 15 października 1864 r., o ile złoży pomyślnie brakujący egzamin z łaciny. Egzamin odbył się następnego dnia i wypadł pozytywnie, więc przyjęcie stało się faktem.

    Krewni Bodenhamowie trochę żałowali, że Bernard nie wstąpił do jezuitów, ale uznali w takim obrocie sprawy wolę Bożą. „Twój pradziad – powiedział wuj Bodenham – podpisał dekret wygnania redemptorystów z Polski, może twoim zadaniem będzie w przyszłości sprowadzić ich z powrotem do kraju?”. Tak też rzeczywiście się stanie po dwudziestu latach.

    Podziwiamy dziwne drogi Bożego działania. Różne życiowe komplikacje i niepowodzenia służą realizacji wspaniałych Bożych planów. Pismo święte mówi, że tym którzy miłują Pana, wszystko ostatecznie wychodzi na dobre. O. Bernard Łubieński doświadczył tej prawdy w swoim własnym życiu, doświadczyło jej również Zgromadzenie Redemptorystów niejednokrotnie w swojej historii. Niech i w naszych sercach umocni się wiara, że w życiu nie ma przypadków, ale kieruje nami miłość naszego Ojca. Miejmy odwagę zaufać Mu we wszystkim bez granic.

    opr. o. Stanisław Stańczyk CSsR, o. Sylwester Cabała CSsR

     

    MODLITWA O UPROSZENIE ŁASK ZA PRZYCZYNĄ CZIGODNEGO SŁUGI BOŻEGO O. BERNARDA ŁUBIEŃSKIEGO ORAZ O JEGO BEATYFIKACJĘ

    Boże, który Sługę Twego, Bernarda, obdarzyłeś apostolskim zapałem i mocą ducha w niesieniu krzyża, spraw prosimy, aby ten, który dla prowadzenia ludzi do Królestwa Prawdy i Miłości oddał całe swoje życie, doznawał czci świętych wśród wiernych Twojego Kościoła i był naszym orędownikiem u Ciebie. Udziel nam za jego przyczyną łaski …, której obecnie szczególnie potrzebujemy. Prosimy Cię o to przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

    Udostępnij