Biblijni świadkowie Adwentu – medytacja 4
Święty Józef:
umiłowanie i ochrona Kościoła, kontynuacji Ciała Chrystusa
w dziejach.
Adwent dobiega końca. Ten czas oczekiwania przypomina nam, że Bóg «jest w drodze do człowieka». Przez cztery tygodnie przygotowywaliśmy się wraz z całym Kościołem – ludem Bożym w drodze przez historię – do świętowania wspomnienia tajemnicy Wcielenia Chrystusa, do Jego chwalebnego powrotu na końcu czasów, i wciąż uczymy się bycia otwartymi na Jego przychodzenie w naszym codziennym życiu. Na czwartą i ostatnią medytację, którą proponujemy jako osobistą i wspólnotową pomoc dla lepszego przygotowania się na przyjście Pana – a to oznacza, jak powiedzieliśmy wcześniej, spojrzenie na nasze życie i pragnienie zsynchronizowania go bardziej z Ewangelią – wybraliśmy świadectwo św. Józefa.
- Achaz i św. Józef: dwie różne odpowiedzi na Boże wezwanie
Księga Izajasza 7,10-14 opowiada historię króla Achaza (734-728 przed Chr.), potomka Dawida, którego królestwo było zagrożone przez koalicję najeźdźców, w skład której wchodzili królowie Damaszku (Syria) i Samarii (Izrael). Ci dwaj królowie chcieli zmusić Achaza, by przyłączył się do nich i walczył z nimi przeciwko Asyrii. Achaz był świadomy potęgi Asyrii, największego wroga Izraela w historii, dlatego nie chciał się podejmować takiego ryzyka. W obliczu niebezpieczeństwa znalazł rozwiązanie polityczne. Poprosił Asyryjczyków o pomoc. Sięgnął po rozwiązanie, które ostatecznie okazało się katastrofalne dla kraju.
W tym dramatycznym kontekście życia, w tej trudnej życiowej sytuacji króla Achaza, interweniuje Bóg. Bóg wkracza w historię, problem króla. Czyni to posługując się człowiekiem, prorokiem Izajaszem, który zachęca Achaza do zaufania Bogu, do zdania się na prowadzenie Najwyższego, który wybawi jego i Izrael od niebezpieczeństwa. Król nie musiał zatem szukać rozwiązania problemu i wsparcia w potędze Asyrii. Boże zbawienie było na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło tylko zaufać Bogu i z Nim współpracować. Achaz jednak nie zaufał słowu Boga. Wybrał własną drogę «zbawienia», opracował własny plan, usprawiedliwiając swoją decyzję twierdzeniem, że nie chciał wystawiać Boga na próbę. I dokładnie wtedy prorok Izajasza wypowiedział jedną z najważniejszych zapowiedzi przyjścia Mesjasza: „Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7,14).
Opowiadając historię Józefa, potomka Dawida, ewangelista Mateusz w 1,18-25 pokazuje nam Józefa w trudnym, a nawet dramatycznym momencie jego życia. Józef miał konkretne plany na swoje życie. Plany te zaczęły się realizować, ponieważ «był już poślubiony Maryi» (w. 18), tzn. Maryja zgodziła się zostać jego żoną. Ale dokładnie wtedy Józef staje w obliczu trudnej i niezrozumiałej dla siebie sytuacji. Maryja (obiecana mu oblubienica), jego narzeczona, jest w ciąży. A on dobrze wiedział, że to dziecko nie może być jego. Z Ewangelii Mateusza dowiadujemy się, że Józef «był człowiekiem sprawiedliwym» (Mt 1,19) – w tym sensie, że wierzył w Boga i postępował w życiu zgodnie z Jego przykazaniami – i że «nie chciał narazić Maryi na zniesławienie». Józef znalazł plan rozwiązania tego poważnego dylematu.
Prawo zapisane w Biblii dokładnie określało, co należy zrobić w podobnej sytuacji. Tora dawała Józefowi dwie możliwości. «Jeśli dziewica została zaślubiona mężowi, a spotkał ją inny jakiś mężczyzna w mieście i spał z nią, oboje wyprowadzicie do bramy miasta i kamienować ich będziecie, aż umrą: młodą kobietę za to, że nie krzyczała będąc w mieście, a tego mężczyznę za to, że zadał gwałt żonie bliźniego. Usuniesz zło spośród siebie» (Pwt 22, 23-24). «Lecz jeśli mężczyzna znalazł na polu młodą kobietę zaślubioną, zadał jej gwałt i spał z nią, umrze sam mężczyzna, który z nią spał. Młodej kobiecie zaś nic nie uczynisz. Młoda kobieta nie popełniła przestępstwa godnego śmierci» (Pwt 22, 25-26). Józef musiał dokonać wyboru. Mógł zażądać procesu, aby uniewinnić Maryję. Ale, jak podkreśla to ewangelista Mateusz, «nie chciał narażać jej na zniesławienie» (greckie deigmatizein oznacza wystawiać na pokaz), tj. nie chciał upubliczniać tego faktu. Zamiast tego Józef zdecydował potajemnie opuścić Maryję. Grecki termin λάθρᾳ / lathra trzeba by oddać polskim «po cichu, bez rozgłosu». A to oznacza, że to odejście «po cichu» należy rozumieć nie w sensie, «aby nikt o tym odejściu nie wiedział» lecz aby nie doszło do formalnego dochodzenia w sprawie niezrozumiałej ciąży Maryi. Ten plan Józefa pokazuje, jak bardzo był on człowiekiem sprawiedliwym.
W rzeczywistości Józef postanawia dać Maryi coś w rodzaju listu rozwodowego i potajemnie ją opuścić. Decyzja o rozstaniu z Maryją wynika z faktu, że nie wie on, kto jest ojcem dziecka Maryi. Ten jego plan oznacza, że winę zdecydował wziąć na siebie, aby w ten sposób uchronić Maryję przed karą ukamienowania. Oczywiście narracja Mateusza zakłada miłość Józefa do Maryi, jego oblubienicy. Pragnie on dobra Maryi, nawet w momencie wielkiego rozczarowania. «Szlachetność jego serca sprawia, że podporządkowuje miłosierdziu to, czego nauczył się przez prawo»[1].
W plany Józefa, «sprawiedliwego» człowieka, wkracza Bóg, interweniuje Bóg – podobnie jak uczynił to w przypadku króla Achaza. Jednak ta interwencja Najwyższego wymaga większego zaufania, wymaga większej wiary. Tym razem bowiem Bóg działa we śnie, a nie za dnia, jak w przypadku Achaza. Tym razem Bóg interweniuje przez anioła, a nie przez ludzkiego proroka. Te dwa szczegóły pokazują, że Boża ingerencja w życie Józefa wymagała większej wiary i większego zaufania. Tak jak Bóg wezwał Achaza przez proroka Izajasza, tak teraz wzywa Józefa przez anioła: «Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów» (Mt 1,20-21). Józef nie powinien się obawiać, ponieważ to sam Bóg działa w życiu Maryi. Anioł, który mówi do niego: «nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki. Albowiem Dziecię, które się z Niej poczęło, jest z Ducha Świętego» (w. 20), objawia Józefowi coś, czego ten jeszcze nie wie i wiedzieć nie może. Albowiem wiedza, prawda o dziewiczym poczęciu Maryi nie pochodzi z ludzkich domysłów, ale od Boga. Anioł wyjaśnia również, że te trudne do pojęcia wydarzenia są realizacją proroctwa wypowiedzianego przez Izajasza: «Oto panna pocznie i porodzi syna, któremu nadadzą imię Emmanuel» (Mt 1,23). Warto zauważyć, że to właśnie słowo anioła (który reprezentuje Boga i przemawia w Jego imieniu) daje Józefowi odwagę do podjęcia decyzji. Józef uwierzył słowu Boga. Józef akceptuje to, że Bóg może czynić rzeczy, które po ludzku są niemożliwe. Dlatego postanawia porzucić swoje plany, poważnie traktuje to niezwykłe wejście Boga w swoje życie, zawierza słowu Boga: «Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie» (Mt 1,24). W ten sposób umożliwił realizację zbawczej propozycji Boga dla siebie i dla całej ludzkości.
- Kochać i ochraniać Kościół
To świadectwo świętego Józefa przekazuje ważną prawdę: Bóg jest w drodze do człowieka, Bóg wychodzi nam na spotkanie i zaprasza nas, wzywa nas, abyśmy byli otwarci na Jego przyjście. W świetle świadectwa Józefa warto postawić sobie pytanie o nasz własny «zorganizowany (uporządkowany) świat». Czy Bóg może jeszcze do niego wejść? Czy Bóg, ze swoimi planami wobec nas, ma jeszcze możliwość wejścia w nasze ludzkie projekty? Jak postępuję? Czy tak, jak król Achaz, który realizuje swoje plany, czy jak sprawiedliwy Józef, który «w każdej okoliczności swojego życia (…) potrafił wypowiedzieć swoje „fiat”, jak Maryja przy zwiastowaniu i Jezus w Getsemani»[2].
Książka Co to jest chrześcijaństwo? Testament duchowy opublikowana po śmierci Benedykta XVI kończy się krótką medytacją o świętym Józefie. «Istnieje zgodność między posłannictwem powierzonym mu przez anioła, który ukazuje się mu we śnie, a postępowaniem św. Józefa, które wyraźnie charakteryzuje go jako osobę» pisze papież. «W epizodzie, w którym otrzymuje on we śnie polecenie wzięcia Maryi za żonę, jego odpowiedź zawiera się w prostym zdaniu “uczynił tak, jak mu powiedział anioł Pański” (Mt 1,24). Zgodność między poleceniem a działaniem jest jeszcze bardziej widoczna w scenie ucieczki do Egiptu, w której użyte są podobne słowa: „On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę” (Mt 2,14). Oba wyrażenia zostały użyte po raz trzeci na wieść o śmierci Heroda i możliwości powrotu do Ziemi Świętej. Te dwa słowa, które charakteryzują św. Józefa, następują bezpośrednio po sobie: “wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę” (Mt 2,21)»[3].
Na końcu każdej historii, której bohaterem jest św. Józef, Ewangelia odnotowuje, że wstaje on, zabiera ze sobą Dzieciątko i jego matkę i robi to, co nakazał mu Bóg. «Istotnie, Jezus i Maryja, Jego Matka, są najcenniejszym skarbem naszej wiary»[4] napisał Ojciec Święty Franciszek w Liście apostolskim Patris corde opublikowanym z okazji 150. rocznicy ogłoszenia świętego Józefa patronem Kościoła powszechnego.
Propozycja dla osobistej refleksji:
W świetle świadectwa świętego Józefa – który podobnie jak czynimy to dziś my redemptoryści, «uczynił ze swego życia służbę, złożył je w ofierze tajemnicy wcielenia i związanej z nią odkupieńczej misji»[5] – chcę zaproponować słowa Ojca Świętego Franciszka skierowane do całego Kościoła w cytowanym już wyżej Patris corde. «Musimy zawsze zadawać sobie pytanie, czy z całych sił strzeżemy Jezusa i Maryi, którzy w tajemniczy sposób są powierzeni naszej odpowiedzialności, naszej trosce, naszej opiece. (…) Kościół jest kontynuacją Ciała Chrystusa w dziejach, a jednocześnie w macierzyństwie Kościoła zacienione jest macierzyństwo Maryi. Józef, chroniąc Kościół, nieprzerwanie chroni Dziecię i Jego Matkę, a także my, kochając Kościół, wciąż kochamy Dziecię i Jego Matkę. (…) Od Józefa musimy nauczyć się tej samej troski i odpowiedzialności: kochać Dziecię i Jego Matkę; kochać sakramenty i miłosierdzie; kochać Kościół i ubogich. Każde z nich jest zawsze Dziecięciem i Jego Matką»[6].
W katechezie wygłoszonej podczas audiencji ogólnej dnia 29 maja 2013 roku Ojciec Święty Franciszek przypomniał, że Kościół «nie jest jakąś organizacją zrodzoną z porozumienia kilku osób» lecz jest «dziełem Boga», które «rodzi się z najwyższego aktu miłości Krzyża, z przebitego boku Jezusa, z którego wypływają krew i woda – symbole sakramentów Eucharystii i chrztu» i objawia się w Dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy «dar Ducha Świętego napełnia serca apostołów i pobudza ich, aby wyszli i rozpoczęli drogę głoszenia Ewangelii, szerzenia miłości Bożej».
Tym, co głoszą «Chrystus tak, Kościół nie», Franciszek odpowiada «Ale to właśnie Kościół niesie nam Chrystusa i prowadzi nas do Boga; Kościół to wielka rodzina dzieci Bożych»[7].
O. Krzysztof Bieliński CSsR,
Profesor Akademii Alfonsjańskiej
tłum. z języka włoskiego S. Ewa Klaczak OSsR
___________________________________
[1] Franciszek, List apostolski Patris corde z okazji 150. rocznicy ogłoszenia św. Józefa patronem Kościoła powszechnego, 8 grudnia 2020, nr 4, w: https://www.vatican.va/content/francesco/it/apost_letters/documents/papa-francesco-lettera-ap_20201208_patris-corde.html [dostęp: 30.11.2023].
[2] Patris corde, nr 3.
[3] Benedykt XVI, Co to jest chrześcijaństwo? Testament duchowy, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2023, 255-256.
[4] Patris corde, nr 5.
[5] Patris corde, nr 4.
[6] Patris corde, nr 5.
[7] Franciszek, Audiencja generalna, 29 maja 2013, w https://naszdziennik.pl/wiara-stolica-apostolska/34166,kosciol-jako-rodzina-boza.html [dostęp: 29.11.2023].